4 paź 2016

Odświeżenie garderoby na nowy sezon



Robi się coraz zimniej. Na słońce i upały nie ma już co liczyć. Nadszedł zatem czas, żeby pochować wszystko co letnie i zwiewne, a z czeluści garderoby wyłowić swetry, płaszcze i botki. Nowy sezon to też świetna okazja do odświeżenia garderoby. Czyli innymi słowy czas na zakupy!  
Odkąd polubiłam się z uporządkowaną szafą, a moje życie wkroczyło na tory minimalizmu, do zakupów staram się podchodzić zdroworozsądkowo. Nie odmawiam ich sobie zupełnie, jednak zanim się na nie wybiorę staram się jak najlepiej przygotować. 
W moim życiu królują listy, dlatego i przy okazji odświeżania garderoby nie mogło ich zabraknąć.
Zanim jesienna garderoba trafi do szafy, dokładnie analizuję, czego w niej brakuje i tworzę trzy listy:
  • rzeczy koniecznych do zakupienia, ponieważ ich poprzednicy się zużyli;
  • rzeczy, które przydałoby się kupić, gdyż odświeżą garderobę oraz sprawią, że będzie bardziej funkcjonalna (pozwolą na stworzenie większej ilości stylizacji);
  • jest też lista typowych widzimisię. 

Lista pierwsza nie podlega za dużej dyskusji. Skoro się zużyło, to nie ma bata, trzeba uzupełnić braki. Wszak jak przetrwać zimę bez porządnej kurtki, czy butów. 
Druga lista wymaga dokładniejszej analizy. Zastanawiam się, czy rzeczy jakie się w niej znalazły, faktycznie mi się przydadzą. Czy będą pasowały do mojego stylu ubierania, ale też stylu życia. Czy będę miała je z czym nosić i kiedy nosić? Jeżeli czegoś nie jestem pewna, rzecz jest przepisywana na listę trzecią. 
Trzecia lista trafia do szuflady. Po przespaniu się z "problemem" i dokładnym przemyśleniu zazwyczaj 90% widzimisię nie zostaje przeze mnie kupiona. 

Zaopatrzona w listy wreszcie wyruszam do sklepów (teraz częściej do tych wirtualnych). 
Zanim coś zakupię, dokładnie analizuję skład. Stawiam na dobrą jakość i naturalne tkaniny. Wiem, że takie rzeczy pozostaną zemną na dłużej. Gustuję raczej w stonowanych kolorach. Wszystko do nich pasuje i moda na nie tak szybko nie przeminie. Tak całkiem obojętna na trendy również nie jestem. Jednak od jakiegoś czasu kieruję się pewną zasadą. Trendy dopasować do tego co już mam w szafie, a nie buduję szafy dla trendów. 

Cały proces może wydawać się dosyć skomplikowany i czasochłonny, jednak to tylko tak wygląda. Zdecydowanie więcej czasu wymaga późniejsze odgruzowanie szafy po kompulsywnych zakupach. U mnie system sprawdza się w 100%, aczkolwiek jak na razie lepiej wychodzi mi niekupowanie niż kupowanie. Jednak kiedy już znajdę swoje perełki nie omieszkam się nimi pochwalić w kolejnych stylizacjach. 

A Wy jakie macie sposoby na sezonowe zakupy? Spontaniczność, czy raczej rozsądek? 

















kapelusz - H&M
sweter - Zara
kamizelka - Only
spodnie - Stradivarius
buty - Deichmann

6 komentarzy:

Miło mi, że tu dotarliście.

Wpadajcie częściej ;)