15 kwi 2015

Destrukcyjny wpływ blogowania, czyli walczymy ze złymi nawykami!


       Odkąd zaczęłam prowadzić bloga zauważyłam, że to niewinne hobby ma bardzo destrukcyjny wpływ na jakość mojej garderoby. Zaskakujące prawda? Wydawało by się przecież, że morze inspiracji płynące z innych blogów, świadomość trendów, czy też częste zakupy powinny składać się na budowanie garderoby wręcz idealnej. 
Niestety, chęć ciągłego zaskakiwania i pokazywania czegoś nowego doprowadziło do całkowitego zagracenia mojej szafy. Tony ubrań kupowanych dla potrzeb sesji (bez innego funkcjonalnego zastosowania) wylewały się z  szafy przy każdej próbie jej otworzenia. Dla mnie to wciąż było mało. Nowy post, nowe ubranie i tak nakręcał się zakupoholizm. Paradoksalnie im więcej miałam ubrań, tym częściej stwierdzałam, że nie mam się w co ubrać. Moja praca zawodowa wymaga ode mnie częstych wyjazdów w delegację, nierzadko tygodniowych. Nie wyobrażacie sobie ile stresów przysparzało mi zwykłe pakowanie! 
Sytuacja stawała się nieznośna, więc stwierdziłam że dłużej tak nie wytrzymam. Tak zapoczątkowała się metamorfoza.
Poniżej mam dla Was zbiór kilku bardzo oczywistych, banalnych i znanych przez wszystkich zasad. Odkrywcza nie będę, zapewne nie u mnie pierwszej o tym czytacie.
Mimo wszytko pisze, głównie dla siebie. Słowa opublikowanego łatwiej dotrzymać. Tak po ludzku głupio się z niego wykręcić.
W związku z moja nową fascynacją czyszczeniem przestrzeni postanowiłam spisać zasady ułatwiające walkę ze złymi nawykami. Na razie skupiam się na szafie, ale w planach mam wdrożenie podobnych zasad w każdej dziedzinie życia. 


1. Nie dla rzeczy prawie idealnych. 
Skoro mówi się, że w dzisiejszych czasach jest dostęp do wszystkiego to zastanówmy się czy jest sens iść na zakupowe kompromisy?
Ile razy miałyście wizję rzeczy wymarzonej, idealnej, koniecznej w waszej szafie, po czym kupowałyście coś "prawie" identycznego, "prawie" idealnego, "prawie" wymarzonego. Szkoda tylko, że ten "prawie" zachwyt szybko mija, a my szukamy dalej tej idealnej, jedynej, wymarzonej.
Czy nie szkoda czasu, miejsca w szafie i pieniędzy?
Droga "rzeczo" nie jesteś idealna, nie idziesz ze mną do domu.






2. Nie dla chomikowania. 
Czyż ta bluzka nie jest wręcz idealna na tak zwane "podomowemu", co z tego, że mam już takich 10. 
Za małe? Przecież zamierzam schudnąć, to mnie motywuje! 
Za duże? A tam, teraz oversize jest takie modne. 
Spójrzmy prawdzie w oczy. Nie łudź się, że schudniesz, za duże wcale nie udaje z gracją oversize, a 10 bluzka "podomowemu" zdecydowanie nie jest Ci potrzebna. Zatem sprzątamy, segregujemy, pozbywamy się. Zostawiamy tylko to co do Nas pasuje, co faktycznie ma zastosowanie w naszej szafie. W harmonijnej, uporządkowanej przestrzeni lepiej się poruszać.






3. Nie dla kupowania, dla samego faktu kupowania.
Dzisiaj mam wolne, więc idę na zakupy. Czego potrzebuje? W sumie niczego, ale na pewno coś się znajdzie. Brzmi znajomo?
Koniec z impulsywnymi zakupami.  Na kilku blogach przeczytałam o metodzie listy - coś co Ci się wydaje obecnie niezbędne i konieczne do dalszej egzystencji wpisz na listę, a jeżeli po upływie 30 dni dalej jest takie ważne kup to. Zdziwiłybyście się, jak wiele rzeczy okazuje się być jednak zbędna. Co nie znaczy, że w ogóle przestałam chodzić na zakupy. Ale (patrz poniżej)




4. Nie dla przypadku. 
Nauczyłam się mądrego kupowania, a przede wszystkim planowania. Dokładnie zastanawiam się nad tym co jest mi w danej chwili potrzebne. Częściej stawiam na rzeczy bazowe. Nawet jak zauroczy mnie coś szalonego to zastanawiam się czy będzie mi pasowało do reszty szafy, a przede wszystkim do mnie. Tak? Kupuję, bo wiem że mając z czym zestawić daną rzecz będę w niej chodzi. Nie? Zostaje na półce.






5. Nie dla braku jakości. 
O matko, jakie to tanie! Aż taka przecena! Nie, no koniecznie muszę to mieć. Jakieś wystające nitki? Krzywe szwy? Słaby materiał? Oj jakoś się to ukryje, za taką cenę żal nie wziąć -  prawda?
Nie prawda! Rzeczy słabszej jakości szybciej się zużywają, szybciej musisz je zastępować nowymi i tak napędza się błędne koło. Kupisz tanie, szybciej wyrzucisz kupisz nowe. W ostatecznym rozrachunku koszt kupienia jednej, droższej rzeczy dobrej jakości zaczyna się równoważyć z tanimi odpowiednikami.
Ja wiem, że wizja kupienia 3 swetrów zamiast jednego kusi niemiłosiernie. Zdrowy rozsądek bierze jednak górę. Nauczyłam się analizować skład, zwracać większa uwagę na jakość, na wykonanie no i rozumieć fakt, że za jakością stoi zazwyczaj wyższa cena. Paradoksalnie zaczęłam na tym oszczędzać -  kupuje mniej, ale porządniej dlatego starcza na dłużej.




 6. Nie dla popadania w paranoje.
Wszystko co powyższe ma sens prawda? Ale nie dajmy się zwariować. Zakupy nie stały się nagle passe, a jedynym słusznym założeniem ascetyzm. 
Mnie takie założenia się podobają, łatwo mi się je wciela w życie. Nie traktuje ich na zasadzie wyrzeczeń. Nauczyłam się, że zakupy mnie nie uszczęśliwiają. Wolna przestrzeń w szafie pozwala łatwiej dostrzec co w niej wisi. Przede wszystkim zrozumiałam, że być jest bardziej wartościowe od mieć. 

Kupuję, a jakże, tylko trochę mniej impulsywnie. 
No dobra wpadki się zdarzają, ale nikt przecież nie jest idealny ;)



foto. M. Wełniak
koszula - CUBUS| spodnie - Wrangler| kurta - Levis| buty - CCC

18 komentarzy:

  1. Świetna koszula :)
    Pozdrawiam serdecznie, Mój blog/ KLIK :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pracuję również na takim podejściem ja Ty. Trochę pomaga ciąża, bo zmusiła mnie do porządnej czystki w szafie. Pierwszy punkt trafiony w 100 %, w końcu prawie robi wielką różnicę. Częściej kupuję w SH niż w zwykłych sklepach, ale nawet tam mimo niskich cen zwracam uwagę na jakość (co kiedyś było mi zupełnie obojętne). Powodzenia w ulepszaniu garderoby :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie i Tobie równie. Dużo samozaparcia przede wszystkim ;)

      Usuń
  3. ten tekst jest bardzo pedagogiczny i zasługuje na wyróżnienie. Dlatego jeśli pozwolisz wspomnę o nim w moim podsumowaniu miesiąca (cykl 'złote dłuto'), które robię co miesiąc. Bardzo mi zależy na tym, bo niezwykle celnie i przekonująco napisałaś o czyhającym niebezpieczeństwie zakupoholizmu. W tekście piszesz o własnym doświadczeniu i to jest bardzo wartościowe.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś, pamiętam że też miała taki moment że w mojej szafie było wszystko i nic dziś staram się kupować bardziej świadomie i nie gromadzić niepotrzebnych rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ;) tez musze w końcu wziąc się za swoją szafę xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny zestaw, klasa! :) Ja nie mam takich problemów, nie robię zakupów dla bloga, kupuję tak po prostu, jakbym go nie miała, a potem tworzę stylizację. Często również mam na sobie te same elementy garderoby w kilku postach, ale uważam, że to nic złego, a wręcz uczy, że ciuchy nie powinny być na raz i można je łączyć tak, aby za każdym razem wyglądały inaczej. :) Jedyne co mnie gubi, to lumpeksy, czasem jest 'tak tanio', że aż szkoda nie kupić, a potem cała masa nienoszonych ubrań zalega w szafie. ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam tak samo. Gorzej, bo jak wchodzę do lumpeksu, wszystko takie takie, wszystko by się wzięło, a potem co? Masakra, przez prowadzenie bloga przybyło mi ze 3 razy więcej ciuchów.. Pozniej nie chcę mi się tego wystawiać i tak leży i leży...
    Obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh fuck! Jakie to prawdziwe ;) Ja jestem w trakcie porządków w szafie, ale opornie mi to idzie. Ciężko mi się rozstać z niektórymi perełkami, mimo że w nich nie chodzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Klasyka zawsze najlepsza! Wyglądasz pięknie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. oj znam to znam :) ja nadal zacieram ręce na widok "wyprzedaży" , ale teraz już uważniej i ostrożniej kupuje nowe rzeczy , nadal zdarzają mi się małe zakupowe wpadki , na moje szczęście zaczynam się dwa razy zastanawiać przed podejściem do kasy :)
    Pięknie wyglądasz , minimalistycznie i stylowo :)

    OdpowiedzUsuń
  12. wyglądasz wspaniale- klasycznie i elegancko a zarazem nadzwyczajnie :) okulary i koszula są świetne!
    zapraszam do wzięcia udziału w moim pierwszym konkursie! :) http://oneofthebillion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Sama prawda. Moja szafa pękała w szwach, chodziłam na zakupy co tydzień. Stwierdziłam, że to nie ma sensu, nie potrzebuję tylu rzeczy. Od ponad pól roku nie kupiłam żadnego ciucha, a część oddałam potrzebującym. I żyję, mam się dobrze. Od teraz chodzę na zakupy tylko jeśli czegoś potrzebuję, nigdy jeśli czegoś chcę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny post i miły dla oka look (i ta figura!!!) :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że tu dotarliście.

Wpadajcie częściej ;)