12 kwi 2015

Nowa era, era "MNIEJ"



Znacie to uczucie, kiedy otwieracie szafę i dokładnie wiecie w co się ubrać?
Nie?
Ja też nie znałam. Dużo wody upłynęło zanim uświadomiłam sobie, że to nie ja jestem wybredna
i marudząca, to moja szafa jest winowajcą, a raczej jej chaotyczność.
Rzeczy były ładne, w większości ich kroje czy rozmiary do mnie pasowały, ale kompletnie nie pasowały do siebie.
Stawałam zatem przed szafą wyławiając piękną, nową, wymarzoną spódniczkę, a następne 30min szukając godnych jej towarzyszy. Całe przedsięwzięcie niejednokrotnie kończyło się irytacją oraz wrzuceniem pięknej i już znienawidzonej spódniczki na dno szafy. Dobrze, że są asekuracyjne jeansy i t-shirty bo inaczej musiałabym się do końca świata zaszyć w domu. 
Ciąg dalszy historii był równie oczywisty - udawałam się do centrum dobytku wszelakiego innymi słowy handlowego i szukałam czegoś co będzie pasowało do nieszczęsnej spódniczki. 
Postawa godna naśladowania, bo przecież kupuję coś czego naprawdę mi potrzeba - nie można pozwolić, aby "to dzieło sztuki" nie ujrzało światła dziennego...
Zgadnijcie co ostatecznie kupiłam? 
Kolejny wymarzony, jedyny, cudowny element garderoby - całkiem zbędny, ale przecież taki ładny, modny, tani (niepotrzebne skreślić), to nic że do niczego nie pasujący. Przecież mam wyobraźnie, coś wymyślę...



Dnia pewnego po raz kolejny stojąc przed szafą z niezestawialnym elementem, stwierdziłam - KONIEC! No ileż można się denerwować. Zaczęłam dociekać powodów niekompatybilności mojej szafy, a dociekanie rozpoczęłam od wybebeszenia jej zawartości i zadumy... Po cholerę mi aż tyle tego wszystkiego!
Diagnoza była jednoznaczna - dopadł mnie jakiś chomikowy zakupoholizm.
Skoro diagnoza to teraz czas na lekarstwo - myślę, że nie powinno ono nikogo zaskoczyć - czas oczyścić swoją przestrzeń i zacząć planować. Tak, tak zaraziłam się wszechobecnym minimalizmem.  Nudy... teraz wszyscy tak mają, albo chociaż o tym piszą. Społeczeństwo nam się chyba przesyciło ilością dóbr dookoła, a może zaczęło dostrzegać, że robią Nas w balona kreując nam nowe konsumpcyjne potrzeby do realizacji tu, teraz, natychmiast!




Rozpoczyna się nowa era... era "MNIEJ". Podoba mi się to, więc zaczynam dociekać, szukać, czytać, zgłębiać. Sprawa okazała się bardzo prosta, bo źródła informacji są na wyciągnięcie ręki. Wyciągnęłam wnioski, wyłuskałam to z czym się zgadzam, to co do mnie nie przemawia zwyczajnie pomijam. Utworzyłam własną definicję oczyszczania przestrzeni. W zasadzie nikt nie mówił, że jest tylko jedna słuszna - zatem dlaczego nie? Przecież nie chodzi o wyrzeczenia (przynajmniej w moim przypadku) tylko o poprawienie jakości życia, a życie na pewno zweryfikuje słuszność założeń. Zatem obserwuję, a Wy ze mną, bo przecież gdzieś trzeba wylewać swoje przemyślenia.
Ciąg dalszy nastąpi...




foto. M. Wełniak

t-shirt - Reserved| spodnie - top-secret| narzutka - SH| buty - converse
 

7 komentarzy:

  1. Oj, ile razy denerwowałam się, że na dworze idealna pogoda na zdjęcia, a ja nie mam stylizacji i kompletnie nie wiem z czym zestawić nowy ciuch :) To chyba najgorsze z uczuć :D
    Pozdrawiam serdecznie, Mój blog/ klik! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre podejście, przecież nie można popadać z jednej skrajności w drugą. Ja chwilowo z musu przeszłam na stronę minimalistów, ale po dwóch tygodniach wiem, że to nie do końca dla mnie, wolę mieć większy wybór, bo szybko się znudzę. Co innego dążyć do tego żeby wszystko w szafie pasowało do siebie - to jest dobre ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Parka i Converse - połączenie idealne!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna stylizacja - takie jak lubię!;-)))
    Śliczne conversy 😍
    Obserwuje:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie wyglądasz uwielbiam takie zestawy "na luzie" :) pozdrawiam Joanna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam conversy i styl taki luźny styl. Super

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne podejście! Jestem dokładnie tego samego zdania :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że tu dotarliście.

Wpadajcie częściej ;)