4 gru 2016

Zmiany, zmiany


Jakiś czas temu (dokładnie tutaj) pisałam Wam, że jesień jest dla mnie czasem wzmożonej kreatywności i nowych początków. Pojawienie się Małego Człowieka wywróciło życie codzienne do góry nogami, zahaczając również o to miejsce. Dlatego też, całą jesienną kreatywność postanowiłam spożytkować na dopieszczenie bloga. Wszak istnieję już ponad dwa lata, należą mu się małe zmiany. 

Jesień zniknęła pod grubą warstwą śniegu, więc najwyższy czas na podzielenie się efektami.  

Zatem...

WoolenStyle opuszcza Bloggerową strefę komfortu i wypływa na nowe nieznane rzeki własnej domeny. Przy okazji zmieniając obliczę i gubiąc Style, na rzecz Life.  Jak szaleć, to szaleć! Zresztą więcej tu teraz codzienności, niż stylu więc nazwa zwyczajnie się zdezaktualizowała. 

Widzimy się pod nowym adresem: woolenlife.pl

Mam nadzieję, że polubicie nowe kąty, a zmiana faktycznie będzie na lepsze. 

2 gru 2016

Minimalizm, a macierzyństwo

 
Dopóki człowiek jest sam ze sobą to wprowadzanie zasad minimalizmu, czy też porządkowanie swoich czterech kątów, jest naprawdę proste. Z każdym nowym członkiem rodziny sprawa zaczyna się komplikować,  a już najbardziej kiedy na świecie pojawia się Mały Człowiek. 
Nie dość, że taki Okruszek wywraca życie do góry nogami, to jeszcze wnosi do niego miliony gadżetów. Może nie wszystkie są konieczne, jednak liczba tych ułatwiających matczyną egzystencję jest całkiem imponująca. Już rozumiem, skąd wzięła się wymówka: "Nie mogę być minimalistką, bo mam dzieci". 

Naprawdę starałam się nie szaleć przy wyprawkowych zakupach. Skrupulatnie się do nich przygotowałam. Porobiłam listy (jakże by inaczej), przeczytałam internety, wymieniłam poglądy z innymi mamusiami. Byłam pewna, że z taką wiedzą kupię faktycznie tylko to co potrzebne. Bez zbędnego szaleństwa. 
Po upływie prawie 11 miesięcy, śmiało mogę rzec, że te wszystkie listy i internety mogą się schować. Dopóki człowiek nie pozna własnego dziecka, nie jest w stanie przewidzieć, co faktycznie okaże się konieczne, a co jedynie będzie ładnie wyglądać w dziecięcym pokoiku. Tak też na przykład mamusia kupiła butelki, smoczki i inne tego typu cuda. Po czym okazuje się, że Dziecię gardzi tym dobrem  i do tej pory nie używa ani smoczka, ani butelki. Podobnie rzecz się miała z niektórymi ubrankami dla noworodka. Ślicznie wyglądające na wieszakach i cieszące oko mamusi, nijak mają się do rzeczywistych potrzeb malucha. Ale o takich kitach to może innym razem. 

Wracając do świadomego konsumpcjonizmu. Po kilku miesiącach na macierzyńskim zwątpiłam, czy faktycznie można mieć dzieci i żyć zgodnie z zasadą minimalizmu. Wszak małe dziecko to nowe potrzeby. Takie zakupy to też świetna okazja do kontaktu z dorosłym światem, a tego na macierzyńskim matka spragniona okropnie. Tak też wcześniej opróżnione półki zaczęły zapełniać się na nowo, a ja pomału zaczęłam tracić rachubę do faktycznie potrzebne, a co tylko potrzebne udaje.

Na szczęście z tyłu głowy zapaliła mi się lampka - STOP! Dziecię ma niespełna rok, a my już mamy wszystkiego za dużo! To co będzie dalej! Gadżety domowe, czy też moja garderoba dalej jest na właściwym poziomie, jednak w przypadku Malucha zdecydowanie poszalałam. Czas wrócić na właściwe tory, dopóki Maluch jeszcze nie do końca świadomy, że matka zabiera mu zabawki.
Zamierzam udowodnić Wam i sobie, że minimalizm i macierzyństwo można pogodzić. A moimi sposobami na godzenie podzielić się z Wami na blogu. 







foto. M. Wełniak

27 lis 2016

Monochromatycznie



Zima to bardzo niewdzięczna pora do blogowania, a przynajmniej dla takich zmarzluchów jak ja. Wraz ze spadkiem temperatury, spada moja kreatywność. Bo jak tu się wdzięczyć do aparatu jak nos czerwony, a tyłek marznie. Zimą zdecydowanie w nosie mam ładne wyglądanie. Muszą być warstwy, wielki ciepły szalik i czapa naciągnięta po same oczy. Ma być ciepło! To chyba taka przypadłość nabywana wraz z wiekiem. 
Na blogu powieje nudą. To taka wada minimalizowania ubraniowych zasobów. W szafie przestrzenniej, ale ilość zimowych kombinacji znacznie ograniczona. Więc kiedy na zdjęciach po raz kolejny zobaczycie ten sam płaszcz, to proszę nie mieć pretensji! Przecież ostrzegałam :) 










 płaszcz - Zara
bluza, spódnica - H&M
buty - Vagabond